Miesiąc minął jak z bicza strzelił -
nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak...
każdego roku tak samo,szybko, szybciuteńko. Ale bardzo wypoczęta - wracam jutro do pracy.
Pracy było huk, lecz jakże odmiennej od codziennego siedzenia za biurkiem. Nie wiem jak to u Was, ale ja bardzo lubię wszelakie prace ogrodowe, dłonie upaprane ziemią - potem ratowanie się cytryną, to zmęczenie po całym dniu ogarniania warzywnika - to moje najpiękniejsze wczasy.
Ale się skończyły, teraz już tylko do pracy, działka z doskoku - mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo od wczoraj u nas oberwanie chmury.
Nie wszystko ogrodem się staje, domek to też moje ulubione miejsce:))
na jakieś drobne prace ręczne:))
Szyszki "się robią" na bieżąco
Bezcenne resztki - do wykorzystania- ale na razie zdobią glinianą miseczkę
w kolejnym dniu, kolejne szyszki
nowe poduszki szydełkowe, szaro-biała dla Kasi. Będzie miała niespodziankę:)) , kiedy wróci ze swojej górskiej wyprawy - bo dzisiaj jej położyłam na kanapie - kiedy moja Madziuśka podlewała jej balkonowe pomidory
a tak z tyłu
Ta kolorowa to oczywiście dla mnie, do kompletu
:))
Romantyczny kącik na co dzień w trochę innej, ale bardzo lubianej podusi
W przydomowym ogródku funkie cudnie zakwitły
i pierwszy kosmos
Jednak teraz rządzi lawenda
ania