Witajcie :))
Co prawda ja urlopu jeszcze nie mam, ale wreszcie i do mnie dotarły małe namiastki wakacji.
Po pierwsze pogoda się poprawia, po drugie od jutra pracujemy krócej!!, po trzecie lubię ten czas oczekiwania - tym razem oczekuję na urlop. I na te trzy okoliczności wstąpiła we mnie energia.
Po pierwsze zamieniłam miejsca lampkom - zmiana z korzyścią, przynajmniej wzrokową:)) Bo ta mała lampka w sypialni, światła nie daje zbyt wiele (żarówka "mini, że mini"). Więc nie poczytam w jej świetle żadnej książki.
Ale na razie zostaje, bo mi się podoba.
Zdjęcia bardzo malarskie - wybaczcie, kliknęłam "coś" i zorientowałam się po czasie.
Na miejsce lampki z salonu - trafiła lampka z sypialni - i też z korzyścią:))
Zmieniłam też narzuty, pomarańczowe oczekują jesieni. Choć nie ukrywam, były baardzo praktyczne ;)) Przede wszystkim nie trzeba ich było prasować, no i kocich łapek nie widać było tak bardzo.
Wróciły białe, bawełniane (czyli pranie i prasowanie na okrągło, przy kotach... miłośnicy domowych czworonogów wiedzą o czym mówię) i kolorowe poduszki. Zrobiło się lżej. I choć to tylko taki drobny zabieg, powiało świeżością.
Na drzwi powrócił motyl
A przed wejściem wreszcie zakwitły gazanie. Kupiłam je dawno, myślałam, że już po nich. Przyszły do nas chłody, noce były bardzo zimne. Wyglądały źle. Wczoraj zrobiły mi niespodziankę. Są piękne.
I jeszcze jedna niespodzianka kwiatowa przede mną. Mam ślicznego blado różowego clematisa. W tym roku pąki go zasypały. Już nie mogę się doczekać (puk, puk, nie zapeszam).
Do zobaczenia Dziewczyny
mam nadzieję, że "malarskość" zdjęć za bardzo Wam nie przeszkadzała.
ania.