Witajcie,
u mnie ciągle jeszcze nie "pachnie" świętami.
u mnie ciągle jeszcze nie "pachnie" świętami.
Nie powyciągałam jeszcze świątecznych dekoracji, dopiero powiesiłam wieniec na drzwiach wejściowych.
Zawsze rozpoczynam dekorowanie domu od dnia św. Mikołaja, niestety w tym roku, jako, że muszę się oszczędzać, wiele rzeczy musiałam odłożyć. Najbardziej mnie złości to, że dobrze się czuję, wreszcie super widzę - a tak naprawdę nic nie mogę zrobić. A jest co!
Nawet na miasto jak się już wypuszczę, to też nie mogę niczego przynieść...
Na szczęście od czasu do czasu jednak ktoś (czyli Madziuśka) mnie wspomoże samochodem i tak zaopatrzyłam się w gwiazdę betlejemską - chociaż tyle :))
Zawsze rozpoczynam dekorowanie domu od dnia św. Mikołaja, niestety w tym roku, jako, że muszę się oszczędzać, wiele rzeczy musiałam odłożyć. Najbardziej mnie złości to, że dobrze się czuję, wreszcie super widzę - a tak naprawdę nic nie mogę zrobić. A jest co!
Nawet na miasto jak się już wypuszczę, to też nie mogę niczego przynieść...
Na szczęście od czasu do czasu jednak ktoś (czyli Madziuśka) mnie wspomoże samochodem i tak zaopatrzyłam się w gwiazdę betlejemską - chociaż tyle :))
Troszkę drobiazgów ustawiłam na parapecie,
więc pomału będzie zaczynało"pachnieć".
Wydawało mi się, że czerwień zawsze będzie podczas świąt królowała,
ale w tym roku chętnie zastąpiłabym ją szarościami, niestety, jakoś moje ulubione sklepiki nie spisały się za bardzo, więc zdana jestem na to co mam w szafach, a mam - wiadomo - czerwono :)
Mimo wszystko optymizm mnie nie opuszcza, planuję, planuję - może coś wyjdzie :)
Chociaż jest takie przysłowie: "co w głowie uradzi do skutku nie doprowadzi" - i jak to z przysłowiami bywa, wiele w nim prawdy, już nieraz się przekonałam :))
A pamiętacie te laski, które kiedyś były nieodłącznym elementem choinki :))
Trudno je było zdobyć - jak wszystko za komuny - i u mnie w domu, przechowywane były z roku na rok. Nie jedliśmy ich, choć były pyszne - to było wyrzeczenie :)) a do tego obowiązkowo włosy anielskie, ależ to były choinki :))
Serdeczności
ania
Mimo wszystko optymizm mnie nie opuszcza, planuję, planuję - może coś wyjdzie :)
Chociaż jest takie przysłowie: "co w głowie uradzi do skutku nie doprowadzi" - i jak to z przysłowiami bywa, wiele w nim prawdy, już nieraz się przekonałam :))
A pamiętacie te laski, które kiedyś były nieodłącznym elementem choinki :))
Trudno je było zdobyć - jak wszystko za komuny - i u mnie w domu, przechowywane były z roku na rok. Nie jedliśmy ich, choć były pyszne - to było wyrzeczenie :)) a do tego obowiązkowo włosy anielskie, ależ to były choinki :))
Serdeczności
ania
Śliczne te kraciaste gwiazdeczki!!!
OdpowiedzUsuńOj pamiętam te dawne ozdoby choinkowe no i oczywiście-włos anielski był obowiązkowy :)
Pozdrawiam!
Dzięki :)) fajnie, że i Ty masz podobne wspomnienia :))
UsuńAniu :-) Wracaj nam do zdrowia kochana !! Ja pamiętam do dziś lamete na choince :-) była obowiązkowa , a lizaki to do dziś leżą gdzieś u mojej mamy , mają chyba ze 25 lat , twarde jak skała hi, hi... , a mama dalej je na choince wiesza .. Buziole :-)))))
OdpowiedzUsuńDziękuję, już jest naprawdę dobrze, tylko jeszcze trochę mnie oko piecze i pobolewa, no i muszę jeszcze poczekać 2 tygodnie na nowe okulary, bo mi się wzrok zmienił na lepsze :)) to taki bonus zaćmowy :)) a bez okularów nie mam odwagi usiąść za kierownicą :)) Ja też w ubiegłym roku wypatrzyłam u Mamy te cukiery :))) nawet nie myślę ile mają lat :)) serdeczności :))
UsuńJa również sentymentem darzę te lizakowe sopelki i włosy anielskie :) Zdrowiej szybko!
OdpowiedzUsuńDzięki, staram się jak mogę :)) serdeczności :))
UsuńDużo zdrowia dla Ciebie Kochana! A te lizaki również i w moim rodzinnym domu były, nieodłącznie z dzieciństwem mi się kojarzą:)) Uściski przesyłam:)
OdpowiedzUsuńDzięki, serdeczności :))
UsuńAniu, oj wzbudziłaś wspomnienia Świąt,tym włosem anielskim.Aż się miło na duszy zrobiło.U mnie pachnie dosłownie - zapachowa świeca sprawdza się idealnie.Pomarańcza i cynamon to moje zapachy Świąt;)Pozdrawiam i zdrówka życzę.Ania
OdpowiedzUsuńAch, to już masz magicznie :)) też lubię te zapachy+jeszcze zapach pieczonych ciast i choinki, marzenie :))
UsuńOj tak, kiedyś to były ozdoby... i choinki wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Takie czasy trzeba mieć w pamięci :)
OdpowiedzUsuńZdrówka!
Tak wspomnienia to my, trzeba je pielęgnować :))
UsuńChoinki z mojego dzieciństwa są całkiem inne niż te współczesne. Ale to chyba dobrze, że coś się zmienia i każdego roku coś można zmienić... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że zmiany zachodzą, to znak czasów :)) serdeczności :))
UsuńLameta...ha ha... no i lizaki, kto ich nie miał na choince...ech to nasze dziecięce lata...
OdpowiedzUsuńech dokładnie...te nasze dziecięce lata.... :)))
UsuńPamiętam te długie cukierki, ale zawsze znikały po jednym z choinki:)
OdpowiedzUsuńŁadne te gwiazdki w czerwona kratke, ja tez pomału dekoruję, nie spiesze się;)
OdpowiedzUsuńZdrowia zdrowia. Może te święta w wersji leniwej? :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze jest trochę czasu. U mnie też na razie tylko akcenty. A lizaczki doskonale pamiętam- To była radość jak się udało zdobyć większą ilość :)
OdpowiedzUsuńPamiętam takie laski, jeszcze w latach 90 moje obie babcie miały pochowane w pudełkach z zabawkami na choinkę, zawsze byłam ciekawa jak smakują, ale jak mi mówiły, że nie wolno to nie wolno :) i nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńTo były czasy . Choinka jak na choinkę przystało kolorowa była.U mnie lameta królowała. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuńWracaj kochana do zdrowia i życzę go z całego serca - pięknie wystrojony parapet - cukierki przypominają cudne, bajkowe dzieciństwo - zbierałam i chowałam kolorowe przezroczyste papierki do pękatej koperty - uściski i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń