nieraz sobie zadaję to "złote" pytanie.
Nie mam szczęścia, ani pana w domu, który zająłby się wszelakimi pracami i zawsze zdana jestem na fachowców... różni się trafiają, każdy robi uwagi co do poprzednika (czytaj: jestem doskonały),
ja oczywiście daję się zwieść
i świat się kręci :) a może " sorry, taki klimat"
ponarzekałam - wystarczy.
Remont w trakcie, Madziuśki pokój prawie (robi różnicę, oj robi) gotowy, tzn.
pomalowany, okno naprawione, wstawiona część mebli, no sypia sobie w nim,
ale brak kaloryfera, brak parapetu, brak, brak wszystkiego.
Przede wszystkim zawiodła mnie Ikea kończąc znienacka (!) serię hemnes w kolorze szarobrązowym...
i tu zaczęły się schody, bo co z meblami. Madzia za żadne skarby świata nie chciała się przekonać do białych (jakże pożądanych :)), w ogóle do żadnych, bo przecudnej urody były właśnie tamte, jedyne, wymarzone
koniec końców, bo debatach, dywagacjach, oglądaniach stanęło jednak na białych :))
które będą przybywać stopniowo, bo do Ikei kawał drogi..
a na razie i tak trzeba czekać na wykończenie...
jak widać kaloryfer jest, ale w kartonie, parapet "się robi", bo ma być drewniany.
Cały problem w tym remoncie, to okno, bardzo duże, ale źle osadzone, w związku z czym w pokoju z czasem zrobiło się bardzo ziimno (w zimie ok.14 stopni przy ogromniastym, na całą ścianę kaloryferze).
Dzięki mojemu bratu zaoszczędziłam na wymianie, bo je po prostu wyjął i osadził ponownie - co podziałało, ale emocje sięgały zenitu!
Standardowe parapety o długości 2,5 m, szerokości 0,5 m są delikatnie mówiąc, niezbyt urodziwe - w efekcie stanęło na drewnianym, ale trzeba czekać.
Oprócz wielkiego okna, w pokoju jest też małe okienko,
ale widoki u nas średnie, mamy mnóstwo sąsiadów z każdej strony :)
ale widoki u nas średnie, mamy mnóstwo sąsiadów z każdej strony :)
Pokój jest spory, ma ponad 15 m. powierzchni i 3 m. wysokości,
ale wąski i trudny do ustawienia.
Na razie próbujemy skrócić pokój ustawianiem mebli, wstępnie Madziuśce się bardzo podoba,
ale dopiero kiedy będą właściwe meble, to się okaże. Na ciemnej ścianie biały się pięknie odcina, już nie mogę się doczekać, kiedy staną nowe. Szafa zdecydowanie musi być większa, bo ta ginie przy wysokiej ścianie, nie mówiąc już, że raczej niewiele mieści.
Ukochany Misio ciągle zostaje :)
No i brakuje ozdobników wszelakiego rodzaju, które ocieplają pokój, na to musimy poczekać.
Wymiana mebli to konieczność, bowiem przede wszystkim brakuje miejsca, obie gromadzimy same niezbędne rzeczy, więc wygląda to mniej więcej tak :))
Wymiana mebli to konieczność, bowiem przede wszystkim brakuje miejsca, obie gromadzimy same niezbędne rzeczy, więc wygląda to mniej więcej tak :))
no ale jak nie gromadzić..
:))
Mimo wszystko, jako optymistka z natury, przyzwyczajenia i wieku:))
pozdrawiam Was serdecznie
i prawie (!) się nie przejmuję, że tyle jeszcze przed nami, a ... łazienka nie tknięta :))
a.
A może przemalować na biało te meble ,które są?!
OdpowiedzUsuńOj remont to trudny okres,pełen nerwów i stresów ale pomyśl jak później będzie fajnie ogarnąć to wszystko i delektować się efektami :)
Powodzenia i wytrwałości życzę :)
Właśnie! Może przemalować meble ,które są? Wyglądają bardzo ładnie i są solidne.
OdpowiedzUsuńU mnie remonty muszę niestety w większości sama przeprowadzać. Przede mną malowanie przedpokoju, ale to dopiero, jak zacznie się mój jesienny urlop.
śliczne te Twoje meble Aniu - mają swój urok, nie będę oryginalna, bo już widzę, że przedmówczynie również zasugerowały - przemalować na biało, ewentualnie wówczas dokupić to i owo. U nas rok od wprowadzenia i nadal brak wielu rzeczy - więc też taki jakby niekończący się remont:) Życzę wytrwałości i czekam na efekty końcowe. A ja też machnęłam farbą kilka moich starych sprzętów - mija rok i mają się całkiem dobrze:) Pozdrawiam, Ania z Maronkowa.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, czy przegapiłam wpisy z zielonego domku, czy coś się dzieje? A tu remont trwa w najlepsze:)
OdpowiedzUsuńTeż pomyślałam jak poprzedniczki o odnowieniu mebli, które już są, bo są bardzo ładne.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w urządzaniu pokoju:)
Ja ostatni remont miałam ponad 7 lat temu, właściwie nie remont tylko urządzanie mieszkania od podstaw, ale pamietam, ze sam proces bardzo mi się podobał-choć fakt, musiałam tylko wymyslać, a grunt to dobry fachowiec-nam sie taki na szczęście trafił i wszystko przebiegło gładziutko:-)
OdpowiedzUsuńRemonty bywają męczące, stresujące i ciągną się właśnie w nieskończoność. Ale efekt końcowy - to coś na co warto czekać.
OdpowiedzUsuńPokój zapowiada się super
Pozdrowienia
Ja bym pewnie przemalowała, bo kształty te meble fajne mają...
OdpowiedzUsuńRemonty są okropnie męczące i stresu zawsze kupa, ale pomyśl, jak będzie pięknie...:)
Mam nadzieję,że się pochwalisz. Powodzenia życzę.:)
Ten ażurowy motyl BOSKI, i serce też.:)
Też pewnie bym się zastanawiała czy nie pomalować ich na biało ... ? znając moją miłość do białego pewnie bym pomalowała :) A z remontami tak niestety jest , najpierw wielki bałagan , a później wielka satysfakcja :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńTe meble które są, prze,maluj na biało i będzie cudnie i z duszą!!!! A remontów nie cierpię:)
OdpowiedzUsuńKochana, ale dlaczego te meble sa niewłaściwe, uważam,że mogłabyś z nimi cos zrobić, w kazdym razie nie pozbywaj sie tych szaf i komódki, remont jakoś się da przeżyć, powodzenia:))
OdpowiedzUsuńU mnie też mam wrażenie, że remonty ciągną się wiekami, a pokój cudny, te meble mają dusze w tym kolorze, ale i w białym byłoby im fantastycznie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!